Pasję do rękodzieła odziedziczyła po mamie, ale kreatywność i fantazja do tworzenia pięknej jak marzenie i misternej jak koronka biżuterii są wynikiem jej talentu i artystycznego zacięcia. Dziś, w swoim wywiadzie, udzielonym specjalnie dla czytelników naszego magazynu, opowiada o swojej pasji, cierpliwości do frywolitkowych węzełków, a także zdradza, ile czasu zajmuje wykonanie biżuterii tak misternej i wytwornej, że z powodzeniem można by brylować w niej na królewskich balach. Poznajcie Agnieszką Bojrakowską-Przeniosło, autorkę kultowej „Biżuterii z Frywolitek”.
1. Jeśli już komuś znane jest słowo frywolitki, to najczęściej kojarzone jest z misterną, piękną, a także wyjątkowo trwałą koronką. Tymczasem ku zaskoczeniu wielu, ta technika doskonale sprawdza się przy tworzeniu biżuterii. Pani Agnieszko, skąd wziął się u Pani pomysł na takie hobby?
Pasję do rękodzieła mam po mamie. Będąc dzieckiem, przypatrywałam się, jej jak haftuje, robi na szydełku czy drutach. Dzieci są chętne do takich twórczych rzeczy, wszystkiego chcą spróbować. Tak też było ze mną. Wiele nauczyła mnie mama i to ona przekazała mi miłość do ręcznych robótek.
Z biegiem lat poznawałam różne techniki, próbowałam wielu tajników różnego rękodzieła. Dziś Internet daje wiele możliwości w odkrywaniu takich perełek. Frywolitka jest jedną z nich. Gdy pierwszy raz zobaczyłam zdjęcia frywolitkowych serwetek, nie zrobiło to na mnie wielkiego wrażenia. Dopiero gdy ujrzałam biżuterię, mój wzrok zatrzymał się na dłużej, serce zaczęło mocniej bić a umysł podpowiadał: „też możesz taką wykonać”. Należę do ludzi, którzy twierdzą, że jeżeli coś jest wykonane ręcznie, ja też potrafię się tego nauczyć. Kiedyś, gdy zaczynałam poznawać tę technikę, nie było wiele informacji na ten temat, nawet w Internecie. W języku polskim to już prawie w ogóle. Ale nie poddawałam się. Dwa tygodnie przeglądania Internetu, głównie na zagranicznych stronach zaowocowało pierwszym, poprawnie wykonanym węzełkiem frywolitkowym. Po nim powstały kolejne i powstają do dziś. Ta miłość do frywolitkowania się rozwinęła na tyle, aż stała się moją pasją, bez której nie wyobrażam sobie życia.
2. Jak się narodził pomysł na książkę? Do kogo kierowany jest ten poradnik? Do osób, które chcą się nauczyć frywolitkowego rzemiosła, czy może do tych, którzy już mają pojęcie o tworzeniu tego typu koronek?
Jak wspominałam wcześniej, nie było mi łatwo nauczyć się frywolitki. Nie znałam nikogo, kto mógłby mi ją pokazać i nauczyć. Dopiero długie godziny spędzone w Internecie sprawiły, że zaczęłam rozumieć, o co chodzi w tym plątaniu nitek. To piękna technika dająca piękne efekty dlatego powstała książka. By pomóc innym osobom ją poznać. By inni mieli łatwiej niż ja i nie musieli marnować tyle czasu co ja, by pierwszy supełek im przeskoczył. Poza tym nie każdy ma taką cierpliwość, którą posiadam. Skoro mi było trudno, a jestem dość uparta i cierpliwa w dążeniu do celu, to co dopiero inne osoby, którym tej cierpliwości brakuje. W książce jest szkółka, która krok po kroku uczy frywolitkowania, są proste projekty, ale i bardziej rozbudowane, więc książka jest dla wszystkich, których zafascynowała ta technika.
3. Czy tworzenie biżuterii techniką frywolitek jest skomplikowane? Co może sprawiać początkową trudność przy robieniu biżuterii z frywolitek?
Na początku frywolitka może wydawać się bardzo trudną techniką. Najważniejsze, by zrozumieć „budowę” tej koronki. Tworzą ją węzełki i to ich należy się nauczyć. Każdy węzełek składa się z dwóch półsłupków, prawego i lewego. By wykonać taki węzełek potrzebne są dwie nitki tworząca i robocza. Wszystko dokładnie pokazują zdjęcia wraz z opisami w mojej książce, z którą nauka tej techniki nie jest już taka trudna. Najważniejszy jest poprawnie wykonany węzełek, a potem w tworzeniu biżuterii i nie tylko ograniczać nas może tylko nasza wyobraźnia.
4. Ile mniej więcej czasu zajmuje wykonanie frywolitkowych kolczyków, naszyjnika, bransoletki?
To jest pytanie, na które nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. Na pewno frywolitka jest techniką, którą wymaga cierpliwości i czasu. Czas jest różny w zależności od projektu, który wykonujemy. Od jego rozbudowania i formy. Mogę powiedzieć, że są to długie godziny. Kiedyś zapisywałam czas, który poświęcałam na wykonanie bransoletki. Po ukończeniu biżuterii i podsumowaniu zapisanego czasu uzyskałam ponad 22 godziny, które spędziłam przy tej bransoletce. Tak jak wspomniałam to bardzo czasochłonna technika.
5. Gdzie trafiają wykonane przez Panią małe dzieła sztuki? Nosi je Pani sama, czy może daje w prezencie znajomym?
Frywolitkowa biżuteria zawsze mi towarzyszy. Uwielbiam ją tworzyć i nosić. Moją wielką miłością są frywolitkowe kolczyki. Mam ich najwięcej i noszę często. Tworzę ich dużo i nie jestem w stanie wszystkich nosić, dlatego bardzo mnie cieszy, że moje córki przy większych okazjach też je noszą. Biżuterię często wykonuję w kolorach, które niekoniecznie pasują do mojej cery i taka biżuteria trafia do tak zwanej szuflady. Chyba że komuś się spodoba, co mnie bardzo cieszy. Trafia wtedy w inne dłonie i cieszy inne kobiety.
6. Co jest potrzebne, do zrobienia swojej pierwszej, frywolitkowej biżuterii?
Pierwsze co powinnam wskazać to czółenko, nitka i cieniutkie szydełko, plus moja książka 😉 . To rzeczy namacalne, ale chyba najbardziej przy frywolitkowaniu potrzebna jest cierpliwość. Dużo cierpliwości. Z moją książką wykonanie biżuterii jest o wiele prostsze. Każdy projekt jest dokładnie opisany, podparty fotografią, schematem i zdjęciem gotowej pracy. Każdy projekt ma opis potrzebnych materiałów włącznie z grubością nici, wielkości i ilością koralików.
7. Czy oprócz biżuterii próbowała Pani tworzyć inne urocze koronkowe arcydzieła?
Tak. Lubię kolory i bardzo fajnie sprawdzają się one w zakładkach do książek, które też bardzo lubię tworzyć. Wykonywałam wiele, niebiżuteryjnych projektów. Serwetki, elementy do ramek, świąteczne ozdoby typu bombki czy śnieżynki, ale nie ukrywam, że największą moją miłością jest biżuteria.
8. Jakie rady ma Pani dla osób zaczynających swoja frywolitkową przygodę?
By się szybko nie poddawały. To naprawdę cudowna technika dająca wiele radości i satysfakcji. Pochłania dużo czasu, ale działa terapeutycznie ;). Uczy cierpliwości, wycisza, relaksuje i sprawia duży podziw u innych osób. Tak jest naprawdę. Wiem to z doświadczenia i rozmowy z innymi pasjonatkami. Oprócz zarażania pasją poprzez książkę, od ponad 10 lat prowadzę grupę frywolitkową na FB „ Frywolitka – Tatting, pasja która łączy”. W niej widzę, jak wielu dziewczynom frywolitka daje dużo radości. Dla wielu to ucieczka od codzienności i problemów, którymi życie ich przytłacza. Wiele osób mówi, że frywolitka działa kojąco i jest terapią. Warto spróbować, by przekonać się samemu.
9. Pani biżuteria jest przepiękna i przede wszystkim: bardzo pomysłowa oraz wyjątkowa. Ciekawi nas, jak powstają pomysły na projekty? Czy od podstaw tworzą się w wyobraźni, czy może inspiruje się Pani istniejącymi wzorami koronek?
Frywolitka to układ kółeczek i łuczków a te dają mnóstwo możliwości. Jak wspominałam wcześniej tylko wyobraźnia może nas w niej ograniczać. A wyobraźnię mam dużą. Czasami o czymś pomyślę, przenoszę to na papier i traktuję jako bazę. Potem nawijam nici na czółenka i realizuję pomysł dokładnie taki jaki mam na rysunku. Ale często zdarza się, że w trakcie pracy coś zmieniam, odejmuję lub dodaję. Czasami sama koronka „podpowiada” mi jak chce się ułożyć i w co przeobrazić. Lubię też projekty typu: „co mi w duszy gra”. Zaczynam tworzyć i daję się ponieść czółenkom.
Inspiracją do stworzenia danego projektu biżuterii może być tak naprawdę wszystko. Kształt, przyroda czy rozmowa. Jest wiele czynników, które przyczyniają się do tego by powstała biżuteria.
10. Czy ma Pani jakieś inne twórcze pasje, o których chciałaby opowiedzieć naszym czytelnikom?
I tu wracamy do mojej odpowiedzi na pierwsze pytanie. Miłość do rękodzieła i syndrom niespokojnych rąk mam od dziecka po mojej mamie, która rozbudziła we mnie pasję do wielu technik. Jestem autorką kilkunastu książek o tematyce hobbystycznej. Mogę napisać, że rękodzieło to część mojego życia.
W wieku 7 lat wykonałam swoją pierwszą szydełkową pracę. Była to rękawiczka z jednym palcem dla lalki. Byłam tak dumna z tej rękawiczki i tak zakochana w szydełku, że do dziś często powracam do tej techniki. Wiele technik próbowałam. Jedne zatrzymywały mnie na dłużej inne tylko na chwilę. Oprócz rękodzieła interesuję się fotografią makro. Lubię zatrzymywać chwile, drobiazgi, które tak szybko się zmieniają. Fotografia pomaga mi również w pokazaniu innym mojej pasji do frywolitkowej biżuterii. Zdjęcia wykonywanej przeze mnie biżuterii można zobaczyć na moim FP „FrywolAGA” lub na instagramie pod tą samą nazwą.
Nie lubię stać w miejscu i staram się udoskonalać. Inspirować innych w różnych technikach rękodzieła.
Jednak frywolitce poświęcam najwięcej czasu.
Przypominamy, że książka „Biżuteria z frywolitek” Anieszki Bojrakowskiej-Przeniosło jest do kupienia między innymi oraz na stronie Wydawnictwa RM, oraz w księgarni Empik. Więcej o publikacji przeczytacie w naszej recenzji.